czwartek, 5 kwietnia 2012

Sekrety podagrycznika

Pierwszy sekret polega na tym, żeby zbierać młode listki. Są jasnozielone, błyszczące, pomarszczone, czasem mają czerwono nabiegłe łodyżki. Starsze też oczywiście są jadalne, pewnie nawet bardziej pożywne i więcej ich można nazbierać. Ale młode są delikatne w smaku, można je jeść również na surowo w sałatce, słowem – dają gwarancję kulinarnego sukcesu. Taki podagrycznik jest pyszny, chrupiący, ma marchewkowy smak i można z niego zrobić wiele rzeczy.


Drugi sekret to staranne płukanie, nawet kilka razy. Chyba że ktoś lubi piasek.

Dziś podagrycznik wylądował w zupie. Zupa była wiosenna, ale konkretna – w sam raz na chłodniejsze kwietniowe dni. Również gotowana w kolejności Pięciu Przemian.

Ogień – zagotowałam wrzątek, wsypałam dwie garście kaszy gryczanej
Ziemia – dodałam pokrojoną marchew, ziemniaki, kilka łyżek oliwy, łyżeczkę masła
Metal – pokroiłam dość drobno pół niedużej cebuli, dodałam pieprz, gałkę muszkatołową
Woda – łyżeczkę soli

I już na samym końcu, właściwie po wyłączeniu gazu, tak żeby tylko stało w gorącym, ale nie gotowało się:

Drewno – kilka garści młodego podagrycznika (i trochę mniszka, i trochę szczypiorku)

4 komentarze:

  1. Kurczę! To coś, to chyba jest to, co opanowało mój ogródek - te listki wyglądają identycznie! Nigdy nie dopuściłam do tego, żeby wyrosły z tego dorosłe rośliny i teraz nie jestem pewna czy to to. Opis z Wikipedii bardzo pasuje. Skąd mieć pewność czy to podagrycznik?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli opanowało ogródek i tak wygląda, to podagrycznik ;-) Powinno pachnieć marchewką. Ewentualnie proszę przysłać foto :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. A może Marto zamieścisz jakąś fotkę z natury, gdzie z bliska będzie widać jak podagrycznik wygląda?!?

    OdpowiedzUsuń
  4. Mogę zamieścić, ale w Googlu tego mnóstwo :-)

    OdpowiedzUsuń